niedziela, 14 stycznia 2018

ULUBIEŃCY ROKU 2017

Ulubieńcy roku to zbiór moich najlepszych kosmetyków, po które bardzo chętnie sięgałam w codziennym makijażu, oraz perełki, którym mogłam ufać w kryzysowych sytuacjach w roku 2017. Ten rok to zdecydowanie rok brązerów, które namiętnie kupowałam i testowałam.
Większość kosmetyków ma swoją recenzję na blogu, więc po prostu Was do nich odeślę, pozostałe przybliżę Wam nieco bliżej, trochę zrecenzuję. Swoją drogą dziękuję wszystkim czytelnikom, widzę, że regularnie mnie tu odwiedzacie. Miałam dość długą przerwę w pisaniu, której potrzebowałam, i jeszcze trochę potrzebuję. Jednak ulubieńcy roku muszą się pojawić. :)
Na bieżąco możecie mnie obserwować na instagramie, gdzie wrzucam makijaże, oraz na moim fanpage'u ANGIETWORZY.
Przedstawiam Wam listę, bez której nie wyobrażam sobie codziennego makijażu. The Best Of The Best


Ulubione podkłady (ustawione wg stopnia krycia) roku 2017 

  •  Maybelline AFFINITONE ulubiony podkład na codzień, lekki, nie zapycha, wygląda super naturalnie, wykończenie satynowe, krycie średnie-lekkie wystarczające na delikatne przebarwienia
  • Maybelline Fit Me podkład płynny, lekki, krycie średnie, które można budować, podkład dający naturalny efekt, delikatnie satynowy, niestety delikatnie ciemnieje. Jest godny polecenia. Polujcie na niego koniecznie, podczas promocji można kupić go za grosze.
  • Catrice LIQUID COVERAGE   Uwielbiam ten podkład, niestety ciemnieje bardziej niż fit me, ale jest to naprawdę podkład idealny na każdy dzień.
  • MAP wersja wodoodporna kolejny ulubieniec, super sprawdza mi się i na mnie i na buziach, które maluję. :)
  • Revlon Colorstay mam go w paru wersjach kolorystycznych, jest to podkład najlepiej kryjący, zastygający i długotrwały. Świecenie się, po nim następuje po wielu godzinach noszenia, przy affinitone moja cera, zaczyna się powoli wyświecać po 2 godzinach przy Revlonie zauważam podobny efekt po 8 godz, przy czym jest to świecenie delikatne, którego można się pozbyć chusteczką, a makijaż wciąż będzie wyglądał, jakbyśmy dopiero go nałożyły. Super podkład do zdjęć. Wcale nie jest taki ciężki jak go opisują. Wystarczy nakładać go w rozsądnych ilościach no i chyba jednak nie na codzień. Podkład naprawdę godny polecenia. Dziwię się, że nie przetestowałam go wcześniej. 



Korektory 

Kocham ten korektor, naprawdę zużyłam naście sztuk i zawsze go dokupuję tak samo jak podkład. Zastyga, trochę ciemnieje, ale ma wystarczająco dobre średnie krycie. U mnie się sprawdza bardzo dobrze, nie wysusza okolic pod oczami.
  • Maybelline Anti Age 
Mam 2 odcienie tego korektora. Jest bardzo lekki a przy tym zaskakuje dobrym kryciem. Mam wrażenie, że formuła jest delikatnie piankowa, puszysta. Daje ładny, zdrowy, rozświetlony efekt. Niestety ciemnieje, u każdego troszkę inaczej.
Fajne jest opakowanie, bo wysuwa nam korektor automatycznie do góry, po przekręceniu. Aplikator to taka śmieszna gąbka. Osobiście mi nie przeszkadza, ale wiem, że niektórzy na niego narzekają. Ja gorąco polecam, na pewno będę kupować ponownie, żeby mi ich nie zabrakło. Szkoda, że jest mało odcieni dostępnych do wyboru.


Puder

  • Bell shimmering powder najlepszy puder rozświetlający EVER .Daje piękny efekt zdrowej i rozświetlonej skóry.

Cienie/ palety cieni

  • GlamShop  link link  link link link linkDużo cieni od Hani kupiłam, przetestowałam i mogę jednogłośnie stwierdzić, że z kolekcji na kolekcję są coraz lepsze. Cienie połyskujące mają identyczną formułę jak moje kochane cienie od Morphe. Są mokre, bardzo dobrze napigmentowane. Cienie matowe nie są suche, delikatnie pylą się w wyprasce, ale na oku nie zauważyłam opadu. Cienie są godne uwagi i przetestowania.


Chyba wszyscy już wiedzą, że jestem wielką fanką cieni Morphe. Czekam na ich nowe, ciekawsze kompozycje kolorystyczne, trochę mam już dość ciepłych cieni i mam wielką nadzieję, że wypuszczą coś w neutralnych/ innych odcieniach.


Mikołaj przyniósł mi kolejne dwie palety Juvias, które są tak samo dobre jak The Zulu. Bardzo lubię te cienie. Jest to zdecydowanie marka przy, której czuć jakość poprzez pracę, dotyk. Chcecie swatche tych dwóch nowych palet? Piszcie w komach. :)


To cienie sztosy. Po prostu paleta, której potrzebuje każdy. Zabieram ze sobą wszędzie używam bardzo często. Piękna kolorystyka, bardzo dobra pigmentacja, blendowanie na 6+. Jedyne co mnie mnie w niej zawiodło? Niespodziewanie wypadł mi cały cień z wypraski.. :/ Mam nadzieję, że jakoś go złożę, wielka szkoda..

Brązery

Kocham tą paletę, naprawdę jest ze mną wszędzie. Brązer ma piękny unikatowy odcień. Beżowo- żółty puder pod oczy daje piękny, delikatny satynowy, zdrowy efekt. Rozświetlacz używam zdecydowanie rzadziej, jest bardzo delikatny.
Ten brązer wygląda na twarzy jak milion dolców. Daje delikatnie satynowy efekt, coś na kształt pudru z Golden Rose (o którym pomówimy niżej). Ma zdecydowanie chłodny odcień. Można budować ''moc'' tego brązera.  
Super kosmetyk, który daje efekt pięknej satynowej opalonej cery. Bardzo lubię go nakładać pod chłodniejsze brązery. Super się rozciera, jest tani, łatwo dostępny, naprawdę baaardzo dobry. 
Sahara Sand to już produkt kultowy, piękny, matowy, chłodny brązer idealny dla bladziochów. Ja używałam go także pod inne ciemniejesze brązery, tworzył wtedy piękny trójwymiarowy efekt.
Po przetestowaniu odcienia 509 dokupiłam także 502 i 514. Super napigmentowane brązery, które pięknie suną po skórze, bardzo dobrze się utrzymują, blendują, naprawdę koocham. 
To chyba najtańsza opcja z dzisiejszego zestawienia, bardzo ładny mleczny brąz, pięknie napigmentowany, delikatnie satynowy, na pewno nie jest to suchy mat. Bardzo ładny brązer, który wygląda na o wiele droższy kosmetyk niż naprawdę jest.

Rozświetlacze

Kocham ten rozświetlacz, daje piękną taflę, cudowanie się mieni a kosztuje coś koło 15zł.. 
          Celebrytka to piękny szampański odcień. Daje cudną taflę rozświetlenia. Uwielbiam go i na pewno kupię więcej odcieni.

Tusze do rzęs

Zdecydowanie dwa tusze, które kupuję na każdej wyprzedaży w Rossmanie. Loreal nawet trochę wyparł mój ukochany tusz Maybelline. Ale oba kocham miłością nieskończoną. Naprawdę bardzo polecam.

Usta

Na codzień mam zawsze pomalowane usta, przeważnie są to odcienie nude, zgaszone róże. Konturówki, pomadki w płynie oraz klasyczne. Przedstawię Wam kandydatów godnych zaufania. 

Ten kolor i ta formuła sprawia, że jest to pomadka, którą mogłabym umieścić w Top 5 moich wszystkich pomadek, a uwierzcie mi, trochę tego jest. 
Uwielbiam Kremowość tej konturówki. Pięknie sunie po ustach, jest matowa, ale nie sucha. Bardzo dobra tania konturówka. Uwielbiam kocham polecam.
  • Golden Rose
Aż mnie dziwi, że nie mam na blogu żadnej recenzji konturówek z Golden Rose, a trochę ich mam. Są to jedne z lepszych tanich konturówek. Sprawdzają się solo, jak i pod inne pomadki. 
  • Loreal
Wybrałam tą pomadkę ze względu na kolor, formuła jest bardziej nawilżająca niż matowa. Ma dosyć irytujący sztuczny zapach. Za 70zł zdecydowanie nie warto. Na przecenie można spróbować, używam jej kiedy moje usta mają gorszy "dzień". Chciałabym znaleźć jej odpowiednik kolorystyczny.

Kocham pomadki matowe z Avon. Mają niesamowicie jedwabistą konsystencję, bardzo gładko suną po ustach, pięknie się utrzymują, "wgryzają" w skórę, przy czym są nawilżające. Mam chyba z 15 sztuk, o czymś to świadczy. :)

Klasyki, te pomadki chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. U mnie utrzymują się praktycznie cały dzień.  


Cudowny odcień, bardzo komfortowa i długotrwała formuła. 
Ten numerek 7, to piękny zgaszony malinowy róż. Niestety nie zastyga, ma tez specyficzny odczuwalny zapach. Bardzo lubię jej kolor nie do końca formułę.
  • Bourjois 03
The Lipstick to moje odkrycie życia. Dosłownie. To pomadka w sztyfcie, która zastyga po jakimś czasie. Jak Boga kocham robi się matowo-gumowa i nic nie jest w stanie jej ruszyć. Kiedy ją testowałam bardzo się zdziwiłam. Zazwyczaj pomadki w sztyfcie się czuje, czuje, że one na ustach się ruszają. Zaaplikowałam ją rano, jadę do miasta i nagle czuję się dziwnie, jakbym pomadki nie miała, jakby wyparowała.  Ze zdziwieniem spojrzałam w lusterko żeby upewnić się czy ja w ogóle pomalowałam dziś usta.. Patrzę, pomadka jest, i totalnie się nie lepi! Ona jest boska, naprawdę warto ją przetestować, meega polecam..
  • Bell florence
Piękny nude kolor, delikatnie wpadający w szarości. Pomadka bardzo lekka, zaskakuje utrzymywaniem, ceną i wygodą noszenia. Nie wiem jak pozostałe kolory, ten na pewno podbił moje serce, tak samo jak formuła.

Róże 

  •  Deborah 
Numerek 60 róż chłodny z delikatnym złotym blaskiem, wypiekany, satynowy. Piękny, po prostu cudowny róż. Uwielbiam, kocham, czczę.
Widać jak bardzo lubimy się, po tym, że wypraska całkowicie znikła. Uwielbiam ten róż za kolor, jest to zdecydowanie "mój" kolor, który wygląda biednie w opakowaniu, wręcz nieciekawie, a na twarzy jest boski. Pasuje do mnie jak ulał. 


Pigmenty

  • Mexmo 
Nie wszystkie odpowiadają mi pod względem koloru i formuły, niektóre z nich wyglądają tandetnie (kupiłam sporą ilość na Black Friday, mieli chyba -80%), ale ten to bardzo ciekawy odcień, nieoczywisty i nierównomiernie zmielony, przez co te drobinki super połyskują, wyglądają ciekawie, intrygują. Niestety nie wpadli na to by pisać numerki na opakowaniu i nie mam pojęcia jak się nazywa. 
  • GlamShop
Tak tak, kupiłam nowe pigmenty z Glamshopu i bardzo je polubiłam. Myślę, że zrobię z nimi post. Każdy jest inny. Tutaj przedstawiam Wam Venus, połączenie żółtego złota, bieli i srebra w idealnej proporcji oraz szampański, super pigment do rozświetlania kącików. Można ich używać także jako rozświetlacze, na całe powieki, powiekę dolną. Jak tylko macie ochotę. Bardzo ładne są te pigmenty nie mam im nic do zarzucenia. :)
Bez tego kleju nie da rady żyć. Używam go pod wszystkie pigmenty, cienie połyskujące, brokaty, pod wszystko co błyszczy i kocham tą bazę nad życie.


Fixer

Tu widzicie już denko, ale to zdecydowanie najlepszy fixer, który do tej pory testowałam. Daje delikatną mgiełkę, natychmiast wchłania się w skórę, stapia makijaż, ściąga pudrowość, delikatnie pachnie. Na pewno kupię go ponownie. KONIECZNIE.


Brwi

W ten sposób doszliśmy do końca tej obszernej listy i pozostały nam do omówienia produkty do brwi.

Wiecie, że te pomady bardzo lubię i mam ich wiele. Mam niestety wrażenie, że z czasem dostawałam te pomady trochę suchsze. Nie jest to problem, ale pierwsza moja pomada z Freedom nie była taka sucha jak te, które kupiłam niedawno. 
Z Freedom bardzo lubię też, te duo cieni do brwi, Catrice ma podobny, niemal identyczny odpowiednik tych cieni i te z Catrice mam wrażenie, że są bardziej napigmentowane. Oba są godne polecenia.
  • Wibo 01
Tą pomadę zdenkowałam całkowicie, ona prawie wcale nie wysycha, naprawdę cudowna i trwała pomada.
Bardzo lubię, porzuciłam ją na rzecz tej z Wibo, tylko dlatego, że rozjaśniałam włosy i była dla mnie za ciemna.
Żel do brwi z Golden Rose to mur beton i używam go non stop odkąd go kupiłam. Jest bardzo zmaltretowany i już prawie zdenkowany. Chciałabym, żeby Golden Rose wypuściło tez jaśniejsze odcienie dla blondynek.
Kredka z Golden Rose też mogłaby trafić do ulubieńców, ale dawno ją zdenkowałam i o niej zwyczajnie zapomniałam, to samo kredka z Maybelline (ta automatyczna, która z drugiej strony ma cień). Obie bardzo lubię i dużo ich używałam.

I to już wszyscy ulubieńcy roku 2017. Wiem jest tego dużo, ale ja dużo kosmetyków testuję i używam na codzień. Naprawdę nie mogłam żadnego z nich pominąć. Dajcie znać czy, któryś z moich ulubieńców jest też Waszym ulubieńcem?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz