piątek, 27 stycznia 2017

Co o tym myślę? Test szczotek do makijażu :D

Jakiś czas temu stwierdziłam, że muszę to spróbować. Szał na szczotki do makijażu ciągle trwa. Spotkałam na swojej drodze zestaw szczotek za 35zł, więc czemu miałabym nie spróbować? Mój zestaw zawiera 5 szczotek. Największa jest zbita, ale dość elastyczna, włosie pracuje, jest idealna do nałożenia podkładu na całą twarz, trzonek jest elastyczny, dopasowuje się do ręki. Zjada trochę krycie produktów.
Kolejna mniejsza szczotka jest bardzo zbita, fajna do nakładania korektora i podkładu.
Następna jest troszkę mniej zbita, fajna do nakładania korektora i produktów na mokro.
Dwie kolejne są przeznaczone do oczu, ale ja ich tak nie używam, ponieważ nie dają precyzji w nakładaniu, włosie jest bardzo giętkie. pozwalają bardziej precyzyjnie nałożyć produkty do konturowania na mokro.
Na pewno nie używałabym ich do wklepywania produktów, bo to boli, tworzą się plamy. Nie zamieniłabym ich za precyzyjne standardowe pędzle, chociaż uważam, że są fajnym gadżetem, ale nie są niezastąpione. Ich jakość jest naprawdę dobra jak za tą cenę. Gdybym miała kupować je jeszcze raz, wybrałabym dwa. Duży do podkładu i mniejszy do aplikowania produktów na mokro w bardziej precyzyjny sposób. W niektórych modelach włoski były różnej wielkości, przycięłam je i wszystko jest ok. Domywają się bez zarzutu, praca z nimi to nie lada fajny eksperyment. :)





środa, 25 stycznia 2017

Recenzja: Pierre Rene Advanced Lift 02

Hej :D Dzisiaj szybka recenzja podkładu. Podkład lekki, zdecydowanie rzadki, płynny. Delikatne, bardzo delikatne krycie. Powiedziałabym, że jest to krem bb a nie podkład. Wygodna pompka, wykończenie mokre, satynowe, potrzebuje porządnego utrwalenia. Moim zdaniem lepszy do skóry suchej i do codziennego użytku. Dobra cena ja znalazłam go za 13 zł na promocji. Zawiera spf 15, standardowa pojemność 30ml, szklana dość ciężka butelka. Kolor śliczny, żółtawy, idealny dla bladziochów. Jak powiedziałam fajny na codzień, lekki i płynny. Ja go lubię, podkład zasługuje na dobrą czwóreczkę. :) 






niedziela, 22 stycznia 2017

Recenzja: Glazel cienie sypkie cameleon, brokat C3

Wieżyczki Glazela w świecie wizażu są już bardzo znane i bardzo lubiane. Cena wieżyczki powala bo kosztuje aż 130 zł klik. Mamy tu osiem pigmentów, drobno zmielonych. Ja przyklejam je klejem Kryolan i ten zestaw pasuje do siebie idealnie. Kameleony są cudowne.. Każdy mieni się inaczej.. Mamy tu bordowo-złoty, bordowo- fioletowy, bordowo- niebieski itd itd.. Wiele odcieni, które wyglądają oszałamiająco. Brokat kosztuje 19 zł i znajdziecie go tu. Jest troszeczkę grubiej zmielony niż pigmenty z wieżyczki. Też delikatnie się mieni, mój to odcień C3. 
Wieżyczka bo mój absolutny hit i must have. Uwielbiam ją i w życiu bym jej nie oddała. Gorąco polecam.. :) 





czwartek, 19 stycznia 2017

Recenzja: Velvet Matte Lipstick 02,14,18, 28, 31, 32

Pomadki Golden Rose zna chyba każdy i jeśli ktoś będzie z tego posta korzystał to raczej tylko po to by zobaczyć kolory. :) Są już bardzo kultowe, choć z matowych pomadek tej firmy lubię je najmniej. Zdecydowanie bardziej wolę te klik lub te klik. To zależy raczej od dnia i od tego co oczekuję, trwałości, mniejszego wysuszenia ust itd. Wybór kolorystyczny jest ogromny, cena ok 10-11 zł, nie jest to płaski mat, delikatnie się błyszczy, ale usta nawilżenie chętnie zabierają. Są bardziej tępe niż kredki, ale wciąż są bardzo dobrej jakości i bardzo je lubię. Choć sięgam po nie, raczej ze względu na kolory. Niektórzy uważają je za najlepsze pomadki matowe. Moim zdaniem wygodniejsze są kredki i zdecydowanie bardziej kremowe, mniej wysuszają. Myślę, że warto je przetestować, 10 zł to bardzo mało jak za tą jakość, trwałość, wybór kolorystyczny i dostępność. 





Kolory od lewej: 32, 14, 28, 02, 18, 31.
Moi ulubieńcy to 31 śliczny dzienny kolorek bądź idealna pomadka do mocnego smokey oraz 18 idealny wieczorowy kolor. Dopiero na ustach daje efekt wow, jest to czerwień klasyczna, elegancka, piękna po prostu piękna i trzeba jej wypróbować.
28, 32, są kolorami chłodnymi i nie pasują każdemu.
Tutaj możecie 32 zobaczyć na ustach.


wtorek, 17 stycznia 2017

Recenzja: Morphe 35OM

Jak mówiłam tak zrobiłam. :D Musiałam mieć kolejną paletę Morphe i na pewno skuszę się na inne modele. Tym razem padło na Morphe 35OM (color matte nature glow). Jest to paleta 35 samych matowych cieni. Tak jak pisałam w ostatnim poście klik klik matowe cienie Morphe nie są suche, tylko mięciutkie jak masełko i super się rozcierają. Mega trwałość, pigmentacja, wybór kolorystyczny, cena.. No cudo. Mój model jest wielofunkcyjny bo zawiera ciepłe, neutralne i zimne ciemne kolory. Można z nią stworzyć każdy możliwy makijaż, cienie nadają się także do malowania brwi dla brunetek jak i dla blondynek. Możemy znaleźć w niej ciepłe pomarańcze, bordo, czekoladowe, rude, szarawe brązy. Jedyną jej wkurzającą wadą, to to, że jest duża, nieforemna, i już musiałam ratować parę cieni, bo uległy rozpadzie.. Widać na niej każdy odcisk palca, a ja bardzo tego nie lubię.. Dodaję zdjęcie makijażu oka, prawie w pełni wykonany tą paletą. Cień na środkowej powiece pochodzi z palety Morphe 35F. Musicie mi wybaczyć te suche skórki, ale robię wszystko, żeby ich się pozbyć. Mam bardzo duży problem i nawet smarowanie oliwką nic nie daje. 
Podsumowując: ja cienie Morphe kocham, są najlepszymi jakie mam, i na pewno kupię ich więcej. :D 














niedziela, 15 stycznia 2017

Recenzja: Kosmetyki Live Love (paleta róży, róż, rozświetlacz, fixer)

W Rossmannie pojawiła się ostatnio marka Live Love, czyli siostrzana marka Makeup Revolution, którą jak myślę, zna chyba każdy.. Wiedziałam jakiej jakości mniej więcej się spodziewać i bardzo miło się zaskoczyłam.       
Ogólnie jestem bardzo zadowolona z zakupów, i polecam zajrzeć do szafy Live Love. 

   



Paleta jest baaaardzo mocno napigmentowana. Wystarczy dosłownie dotknięcie pędzlem, żeby uzyskać ładny efekt. Są gładkie, miękkie oraz jedwabiste w dotyku. Najbardziej podobają mi się dwa górne odcienie i rozświetlacz. Rozświetlacze są bardzo roziskrzone, wyraźne i zdecydowanie dla tych, którzy lubią mocno błyszczeć. Kosztowała ok. 18 zł Świetne lusterko, bardzo dobrej jakości.


Kolejna perłka to rozświetlacz o srebrno- różowym tonacji (w ofercie są dwa) kupiłam go za niecałe 9zł. Szkoda, że nie ma większego wyboru kolorystycznego, bo bardzo spodobały mi się ostatnio neutralne rozświetlacze. W przełożeniu do ceny super super produkt.



Róż o świetnym zgaszonym kolorze, tak samo cudowny jak te z palety, bardzo pokochałam, używam bardzo często. <3


Fixer ma nieznośny, chemiczny, zatykający nos smród. Niestety zawiera alkohol, a szukam fixera coś na podobę setting spreya. Scala makijaż, ale żeby przedłużał trwałość? Raczej nie..


wtorek, 10 stycznia 2017

Recenzja: Lovely Magic of Contouring


Hej :D dziś na blogu mini nowość od Lovely. Chciałam przetestować, skusiłam się na nią i kupiłam w Rossmannie. Widziałam podobne od MUFE, Catrice, Essence co oznacza, że konturowanie na mokro jest wciąż w modzie. Paletka jest mała, lekka. Zawiera 5 kolorów, jeden róż z drobinkami (nie są widoczne na twarzy), dwa brązy do konturowania z czego jeden bardzo ciemny, żółty i biały. Są bardzo bardzo wodniste, mokre, dość dobrze napigmentowane, z wyjątkiem różu, który jest słabiutki. Ogólnie paletka nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia, bo niestety po roztarciu znika, efekt jest bardzo bardzo subtelny, delikatny. Przy jasnym kolorze, na środkowych partiach twarzy, zauważyłam, że wygląda nieciekawie, tworzy jakąś dziwną skorupkę. Kosztuje 18,99 zł daję linka . 
Ktoś miał? Próbowałyście? :)








niedziela, 1 stycznia 2017

RECENZJA: Morphe 35F- fall into frost palette




Hej. ;) Ta paleta to moje najukochańsze dziecko. Jest cudowna... Ta pigmentacja! Buty z nóg spadają! Moja paleta 35F zawiera prawie same cienie błyszczące, które przypominają folie. Dają efekt cudownego błysku. Są wyjątkowe w konsystencji, trzeba naprawdę źle je potraktować, żeby się osypały. Wystarczy je dotknąć by uzyskać pełne cudowne krycie. Najlepiej jest nakładać je palcem, wtedy zyskują na jeszcze większej pigmentacji i mają lepszą przyczepność. Dolny rządek to same maty (7). Nie są suchymi matami. Są gładkie, pięknie się blendują. Sama przyjemność pracy z nimi. Każdy odcień wygląda jeszcze piękniej na skórze niż w opakowaniu. Paleta jest zdecydowanie w moim guście bo przeważają w niej ciepłe tonacje. Różowe złota, burgundy, fiolety, ciepłe, zimne, neutralne brązy. Jedyne czego trochę mi brakuje to matowy cielisty cień i trochę więcej ciemniejszych brązów do modelowania oka. Szukałam palety wielofunkcyjnej, a dodatkowo chciałam przetestować matowe i metaliczne wykończenia.  Czekałam na tą paletę prawie dwa miesiące,  ponieważ jest niestety dostępna za granicą. W Polsce w ograniczonych ilościach można dostać ją na House of Beauty oraz Lipstick Freak. To była miłość od pierwszego dotknięcia. :D Każdy cień jest bez wyjątku napigmentowany tak samo.  Musiałam zamówić kolejną, bo inaczej nie byłabym sobą. Padło więc na paletę samych matowych cieni, czyli 35OM, którą niedługo także Wam pokażę. Uważam, że palety są warte każdej złotówki. Wbrew pozorom 150 zł za paletę 35 cieni, to nie jest dużo. Wychodzi ok. 5 zł za wkład. Zaskakująco dobrze jest dobrana kolorystyka, a oferta bogata i myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Niestety, albo stety zawiera Talc, co dla niektórych jest dość ważną informacją. Opakowanie jest plastikowe, nie za ciężkie, nie za lekkie, bardzo bardzo duże, są to największe palety w moim zbiorze. Nie podoba mi się to, że zostają na niej odciski palców. :P Bardzo mnie to irytuje, bo lubię porządek, czystość, solidne opakowania. Mogłyby być lepiej odznaczone, model palety, jej nazwa jest z tyłu, na malutkiej naklejce. Mając ich kilka może być problem ze znalezieniem odpowiedniej w toaletce. Są to może rzeczy mało istotne, ale wizażyści zwracają uwagę na takie detale. Na moim instagramie możecie zobaczyć filmik. Jak cienie prezentują się w świetle dziennym. W tym tutorialu też ich używałam link, Polecam gorąco przetestować! ^^ Zapraszam także na facebooka. :)
No i oczywiście szczęśliwego Nowego Roku, żeby był lepszym od poprzednika. :)