sobota, 26 listopada 2016

Recenzja: Golden Rose Matte Crayon Lipstick

 Matowe pomadki w kredce od Golden Rose są chyba znane każdej kosmetykoholiczce. Uwielbiam ich formułę. Są bardzo kremowe, wygodne w użyciu, idealne do torebki, długotrwałe. Nie są to skrajnie, suche, płaskie maty. Velvetowa, jedwabista formuła sprawia, że pomadka nie przesusza ust. Daje możliwość nadania idealnego kształtu ustom bez konturówki. Szeroka gama kolorystyczna, cena oraz dostępność sprawia, że produkt jest jednym z najpopularniejszych pomadek matowych na rynku. Bardzo podoba mi się sposób w jaki ona się zjada, znika powoli, od wewnętrznej strony ust, co sprawia, że przy jaśniejszych kolorkach jest to prawie niezauważalne i można w porę zareagować, dodać kosmetyku tam gdzie jest to brak. Moim zdaniem ich formuła jest lepsza od Velvet Matte Lipstick ;) Do tego kolor 10... mój ulubiony Kocham go, jest idealny do szkoły, mocniejszego smokey i pasowałby większości typów urody. :) Uwielbiam! Szkoda, że nie ma więcej kolorów, które wpadłyby mi w oko. :( 






poniedziałek, 14 listopada 2016

DIY czyli najbardziej zwariowany prezent na osiemnastkę ever!

Ten prezent przeszedł  moje oczekiwania, ale przede wszystkim mojej przyjaciółki. Taakkk.. Zdecydowanie, ja nie jestem do końca normalna. Każdy krok był baardzo przemyślany. :P Przyjaciółkę znam od bardzo dawna, a prezent na 18 musiał być czymś bardzo przemyślanym, bardzo innym niż wszystkie dotychczas. Każdy spodziewał się w środku wibratora, czy innych seks zabawek, ale to jest przecież rutyną osiemnastkowych prezentów. :D Długo zastanawiałam się nad tym czy wgl pokazywać takie coś światu. :P Nad prezentem nie myślałam sama, miałam wsparcie w postaci osoby tak samo zwariowanej jak ja. Prezent musiał być praktyczny, ale powinien mieć element, którego ona nie mogła zapomnieć. No i coś wymyśliłam.  Trzeba liczyć się z tym, że wszystko musiało być zamówione o wiele wcześniej. Bo niestety z jedną rzeczą wyszła klapa.. :/ 
A więc do prezentu potrzebowaliśmy:
  • dużo kartonów różnych rozmiarów (ja dostałam od mamy ze sklepu)
  • papier ozdobny (pepco)
  • taśma (kik)
  • klej na gorąco
  • kwiatki z bibułek (zrobiłam sama)
  • stare świeczki na tort
  • kartka z życzeniami (empik)
  • kolorowe karteczki (pepco)
  • markery (pepco)
  • wstążki (pepco)
  • zabawkowy hajs (pepco)
  • pampersy (jako ostrzeżenie, a żeby sobie założyła ;D) 
  • karton kapsli po Tymbarkach (jako zbiór wspomnień, i wspólnych wypadów)
  • paleta do konturowania, bo to lubi ;) (ladymakeup)
  • bluza ze śmiesznym napisem opisująca jej charakter (timeforf)
  • statyw do lustrzanki, bo się tym pasjonuje ;) (allegro)
  • nieśmiertelnik z grawerem (allegro, łańcuszek kupiłam osobno)
  • kubek termiczny, na zimne dni w szkole :D (pepco)
  • no i niestety na zdjęciu nie ma bo trochę później doszło, ale zamówiliśmy jeszcze książkę z printu






 

Wszystkie elementy pakuję w papier, i podpisuję kolorowymi karteczkami.. Tak zapakowaną bluzę, kubek, paletę i wisiorek pakuję w najmniejszy karton.. :)
 
 

Takie cacka przykrywam wiadrem tymbarków, a żeby myślała, że tyle dostała, jak już się dokopie do najmniejszego kartona :D No i oczywiście karteczka.. :D
 

Ten mały karton wsadzam w większy, i wycinam spód zakrywający ten mniejszy karton. Mam nadzieję, że to zrozumiecie. xD Ahh.. Zapomniałam dodać, że do paczki przyda się wąż, (czyli w tym wypadku największa fobia na świecie mojej przyjaciółki). No i najlepiej żeby był żywy, to raczej oczywiste. :P
Karton z wężem ląduje w największym kartonie, w którym jest też statyw. :P


Przyklejam hajs gdzie się da, wrzucam do kartona .. :D 
 

Całość jeszcze sobie dekoruję, wycinam różne obrazki, naklejam świeczki, hajs w kopercie itd. :D Wygląda to dość efektywnie. Trzeba wziąć pod uwagę, że takie dekoracje długo trwają. :P Zajęło mi to ok. godzinę,  a może trochę więcej. :P Mam nagraną reakcję przyjaciółki przy otwieraniu paczki. :P Jest NIEZAPOMNIANA. Wszyscy goście też się śmiali, dopóki wąż nie wyszedł z kartonu. :P Nagle padły mieszane komentarze typu "ale fajny" "weź go!" "fuu!" "o mój Boże!" "mogę dotknąć?" "nic mu się nie stało?". No i wchodzenie na wszystkie meble wokół, płacz śmiech, wszystko na raz. :D W razie wątpliwości, nie, dla zwierzątka nic się nie stało. Potem powędrował w ciepłe miejsce i grzecznie spał. :) Wszyscy stwierdzili, że przeszłam samą siebie. :P