Hej, od dłuższego czasu namiętnie testuje puder RCMA. Odkupiłam go od dziewczyny, która była na niego uczulona, więc zużycie było znikome, ale dla zainteresowanych można kupić go ze strony na fb American Cosmetics za 100zł, House of beauty, Glowstore i inne polskie sklepu, które ściągają amerykańskie kosmetyki zza granicy, ale trzeba się liczyć, że cena tych produktów jest większa niż oryginalnie, dlatego warto rozpatrzyć jego kupno zza granicznego sklepu internetowego jak np. Beauty Bay. Istnieje także możliwość kupna małych odsypek, do przetestowania.
Wszyscy zachwycają się wręcz tym pudrem, więc stwierdziłam, że muszę wypróbować go na własnej skórze. Pomimo informacji no color, ten puder ma kolor, bieli skórę, jednak z czasem powoli ten efekt znika, wraz z pracą skóry, bądź po użyciu mgiełki scalającej makijaż np. Golden Rose. Jedni go lubią inni nienawidzą i wiem dlaczego. Używałam go nie tylko na sobie i na dziewczynach, które malowałam. Na jednych wyglądał pięknie na innych nie do końca. Fenomen tego pudru jest taki, że on wzorowo zachowuje się na skórze dojrzałej, zauważyłam wygładzenie. Dobrze utrwala makijaż i jest idealny dla osób z rozszerzonymi porami, bo on po prostu w magiczny sposób sprawia, że ich po prostu nie ma. Skóra jest gładka, miękka w dotyku, jak po nałożeniu sylikonowej bazy wygładzającej. Ja mam cerę suchą, może dlatego u mnie nie sprawuje się aż tak dobrze i bardzo miernie wygląda pod oczami. Tak jak Katosu mówiła, on wygląda tam sucho, automatycznie skóra pod oczami wydaje się ściągnięta. Oczywiście nie u wszystkich taki efekt zauważyłam, ale u znacznej części. U jednych wyglądał brzydko jakby kosmetyki się zważyły a u drugich powstawał efekt wygładzenia. Więc w pełni rozumiem ochy i achy, ale także i złe opinie. Jego konsystencja skojarzyła mi się z mąką ziemniaczaną, jest lotny, drobno zmielony, miałki, gładki. Duże opakowanie, wydajny. Niestety dziury w pokrywce to jedna wielka porażka, dlatego ja przesypałam mniejszą ilość do pudełka po moim pudrze bananowym z Wibo, który zdenkowałam.
Puder Ben Nye sprawuje się u mnie lepiej, ale niestety ma różowy kolor, choć na stronie sklepu było wyraźnie napisane, że jest beżowy. Na skórze nie daje różowego odcienia, ale jednak przyciemnia obszary, na których się znajduje. Daje naturalne wykończenie, a pod oczami wygląda o niebo lepiej niż RCMA. Myślę, że raczej jest przeznaczony dla cer suchych normalnych, bo nie daje jakiegoś płaskiego matu, ani rozświetlenia. Ciężko jest to wykończenie opisać, jest po prostu niespotykane i nie wiem z czym je porównać. Wygląda o wiele naturalniej i na mojej suchej skórze nie daje tekturowego wykończenia i nie osiada tak na moim meszku na twarzy, co w przypadku RCMA się zdarzało. Na pewno kupię wersję transparentną, która mam nadzieję nie będzie bieliła, bo wtedy znajdę swój idealny puder. Ceny tych pudrów są o wiele bardziej opłacalne bo opakowania są ogromne i neutral set można bodajże znaleźć w ponad 200g pojemniku. Jest to wielka puszka, praktycznie nie do zużycia i starczy na długo. A to dlatego, że ta firma zajmuje się tworzeniem produktów do charakteryzacji, i pudrując np ciało nie opłacałoby się wydawać mniejszych gramatur. Są to stare wyjadacze na rynku i wiele osób je zna i od lat kocha. Puder ten wyświeca się szybciej niż RCMA, ale u mnie wygląda zdecydowanielepiej. Ta wersja (cameo) w internecie jest do dostania za 100-130zł. Neutral set jest tańszy,a le to także zależy od pojemności, bo można ją sobie wybrać. Pudry te można dostać w sklepie Mokotowska. Trzeba uważać na podróbki. Do wyboru jest buff, banana i wiele wiele innych, także dla ciepłych karnacji można spróbować banana.
W tym przypadku opakowanie jest dość podobne, solniczka o mniejszych dziurkach (połowy folii specjalnie nie odklejałam). Tak naprawdę wybór zależy od Waszych preferencji no i wymagań skórnych.
No i to tyle jeśli chodzi o te pudry. :) Lubicie je? Znacie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz