Hej. :) Dziś pomówimy sobie o brązerze z Lovely. Kupiłam go dosyć dawno. Jest to ta zimniejsza wersja, bo można znaleźć w asortymencie Lovely brązer do opalania i biały puder ryżowy. Kolor w porządku, opakowanie ładne, cena przystępna ok. 23zł, no więc przystępuje do aplikacji. I tu moje wielkie zdziwienie. Zazwyczaj do konturowania używam M brush numerek 02, tak było i tym razem. Zaczynam aplikację i dzieje się coś dziwnego. Brązer jakby się opruszył na policzku, pod konturowaniem, nad, stoję patrzę w lustro i zonk. Myślę sobie no dobra... Naprawię to bakingiem. Zmieniłam pędzel na bardziej precyzyjny Mbrush 08, musi się udać. Powiedzmy, że było lepiej, ale pigmentacja jest taka średnia a wręcz słabiutka. Po brązerze Inglot przyzwyczaiłam się porządnego pigmentu i pięknego konturowania. Ten? Fajny pod ciemniejszy odcień i może dla bladziochów, ale tak naprawdę lepszy jest brązer z Kobo Sahara Sand, naprawdę o wiele lepszy i świadczy o tym jego zużycie (denko), chociaż ten z kolei szybko się zużywa, ale rozcieranie i aplikacja jest łatwiejsza i szybsza. Trochę po pierwszym użyciu poszedł w odstawkę, bo miałam lepsze, fajniejsze brązery, ale starałam się go wyciągnąć i używać. Może jak nabierałam go malutko i na precyzyjny pędzel było lepiej, chociaż czasami zrobił mi plamę i nakładał się dziwnie nierównomiernie, robił dziwne placki, innym razem tego nie było. Nie wiem co jest tego przyczyną bo zawsze wykonuję makijaż tak samo i boki twarzy przypudrowuję, bo wtedy jest mniejsze prawdopodobieństwo powstania plam. Mam do niego mały uraz i naprawdę wolę użyć cudownego Inglota, Glampop albo Kobo. Może w ostateczności się przekonam i zmienię zdanie.. Może jeszcze go potestuję.. Chociaż mam go już ponad 4 miesiące i leży, nie mogę się przekonać. Widziałam go na YouTubie chyba u Mileny Makeup (chociaż nie jestem pewna), i ona mówiła to samo, o osypywaniu się i dziwnej aplikacji. U mnie ten produkt (jakby powiedziała Maxineczka) jest mehhh...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz