Morphe to marka amerykańska, którą bardzo bardzo lubię. Ceny w porównaniu do jakości mają bardzo niskie. Nigdzie nie widziałam jej recenzji. Nie wiem czy jest mało popularna czy nielubiana.
Produkty są zamknięte z plastikowym opakowaniu, identycznym do tych, które są w ich paletach. Mocno się rysują a czyszczenie ich to istny dramat. Tak naprawdę zwlekałam z jej recenzją, ponieważ moje uczucia są mocno mieszane. Brązer w środkowym rzędzie po prawej stronie pobił mi się dwa razy. Produkty są dość mocno zbite. Podobały mi się kolory w palecie. Mamy 4 pudry matowe do rozjaśniania cery, jeden lekko żółty jasny, ciemniejszy wyraźnie żółty, różowy chłodny jasny, morelowy ciemniejszy. Pozwalają na dodatkową korekcję kolorystyczną mankamentów skóry. Rozświetlacz, który jest po środku ma dosyć ciemny odstraszający kolor. Boję się go używać, wydaje mi się, że trzeba być do niego opalonym, żeby nie zrobił ciemnej plamy na skórze, nie jest też wybitnie piękny w wykończeniu i na pewno dałabym tam inny produkt w zamian. Bronzer, który mi się pobił ma najładniejszy dosyć jasny i neutralny odcień. Bronzery są matowe, dolny rządek jest dosyć ciemny, wydaje mi się, że produkt z lewej strony wpada trochę w fioletowe tony, środkowy jest ładny, chłodny do konturowania a brąz po prawej przypomina mi trochę Inglota 509, ładny typowo brązowy odcień, który nie idzie szczególnie w żądną stronę, ciepłą czy chłodną. Niestety, ale paletka nie będzie szczególnie przydatna do jasnych karnacji. Niby jest w porządku a rzadko po nią sięgam, bo muszę przyznać- boję się jej. Nie dość, że jest ciemna to cholernie mocno napigmentowana i nie raz zrobiłam nią sobie okropną plamę. Pudry rozjaśniające, na moje oko są trochę za suche. Paletka Affect zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu i ten jasny puder na który trochę narzekałam nauczyłam się używać do czyszczenia cieniowania pod okiem w małej ilości, żeby za mocno nie rozjaśniał, nie robił efektu odwróconej pandy i tu zdecydowanie bardziej podoba mi się ten efekt bo wygląda baaardzo naturalnie i zdrowo (zużyłam go do końca). A suchość i mat pod okiem to nigdy nie jest dobre wyjście. Ciężko jest go rozetrzeć, i osoba, która nie ma lekkiej ręki, bądź nie nauczy się tego produktu raczej go nie polubi. Produkt zostaje na policzku i nawet czystym pędzlem nie da się go pozbyć. Myślałam, że będzie to spoko opcja do kufra, jednak zdecydowanie wolę pojedyncze produkty a tej palety nie odważyłam się nałożyć komuś ani razu. Może jeszcze popróbuje na sobie aczkolwiek mam dużo więcej fajnych, sprawdzonych produktów, których jestem pewna.. Tutaj pozostaje jakieś, ale i strach przed pracą z tą paletą. A przecież nikt nie chce chodzić z plamą na twarzy.
Edit
Dziś specjalnie nałożyłam produkty z palety ponownie.. Brazery wyglądały dobrze, aczkolwiek dały mocny efekt, raczej do zdjęć. Z daleka wygląda to w porządku. Nie zrobiłam sobie plam, jednakże jest to losowe, albo te plamy sobie zrobię, albo nie i nie wiem czy jest to wina podkładu, bo metoda aplikacji jest u mnie niezmienna. Rozświetlacz nie wygląda najlepiej, raczej delikatny, da się go stopniować, aczkolwiek kolor nie jest dla mnie, czasami mam też wrażenie, że jak nie pada na niego światło robi ciemną plamę, nie wiem czy to zwidy czy rzeczywiście tak jest, aczkolwiek na twarzy jest biało-srebrny pomimo, że wygląda na ciemny. Żółty puder baaardzo podkreślił suchość pod oczami której nie było. Ogólnie z daleka efekt mi się podoba Natomiast patrząc w lusterko z bliska ...Hm. Suchy efekt, skóra wygląda jakoś staro, struktura, pory mocno podkreślone. Brazery są bardzo napigmentowane. Pracuje się z nimi nawet w porządku, ale trzeba nabierać mało, i ciągle rozcierać.. Wcześniejszy wstęp pisałam wiele miesięcy temu i nie mogłam zdecydować się czy go opublikować, czy rzeczywiście jest love hate relationship. I tak zostaje przy tym co pisałam. Z daleka super, z bliska nie zdecydowane .. Mam lepsze produkty, dlatego ten porzuciłam.
Edit
Dziś specjalnie nałożyłam produkty z palety ponownie.. Brazery wyglądały dobrze, aczkolwiek dały mocny efekt, raczej do zdjęć. Z daleka wygląda to w porządku. Nie zrobiłam sobie plam, jednakże jest to losowe, albo te plamy sobie zrobię, albo nie i nie wiem czy jest to wina podkładu, bo metoda aplikacji jest u mnie niezmienna. Rozświetlacz nie wygląda najlepiej, raczej delikatny, da się go stopniować, aczkolwiek kolor nie jest dla mnie, czasami mam też wrażenie, że jak nie pada na niego światło robi ciemną plamę, nie wiem czy to zwidy czy rzeczywiście tak jest, aczkolwiek na twarzy jest biało-srebrny pomimo, że wygląda na ciemny. Żółty puder baaardzo podkreślił suchość pod oczami której nie było. Ogólnie z daleka efekt mi się podoba Natomiast patrząc w lusterko z bliska ...Hm. Suchy efekt, skóra wygląda jakoś staro, struktura, pory mocno podkreślone. Brazery są bardzo napigmentowane. Pracuje się z nimi nawet w porządku, ale trzeba nabierać mało, i ciągle rozcierać.. Wcześniejszy wstęp pisałam wiele miesięcy temu i nie mogłam zdecydować się czy go opublikować, czy rzeczywiście jest love hate relationship. I tak zostaje przy tym co pisałam. Z daleka super, z bliska nie zdecydowane .. Mam lepsze produkty, dlatego ten porzuciłam.
Myślę, że zdjęcie najlepiej pokaże co mam na myśli.. Na twarzy mam pielęgnację i podkład Catrice HD oraz puder z Wibo bananowy, czyli moje ulubione połączenie od ponad roku. Dałam tym produktom najlepsze podłoże. Zdjęcia bez przeróbek. :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz