Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzja. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 3 września 2018

Morphe paleta do konturowania 9c

Morphe to marka amerykańska, którą bardzo bardzo lubię. Ceny w porównaniu do jakości mają bardzo niskie. Nigdzie nie widziałam jej recenzji. Nie wiem czy jest mało popularna czy nielubiana. 
Produkty są zamknięte z plastikowym opakowaniu, identycznym do tych, które są w ich paletach. Mocno się rysują a czyszczenie ich to istny dramat. Tak naprawdę zwlekałam z jej recenzją, ponieważ moje uczucia są mocno mieszane. Brązer w środkowym rzędzie po prawej stronie pobił mi się dwa razy. Produkty są dość mocno zbite. Podobały mi się kolory w palecie. Mamy 4 pudry matowe do rozjaśniania cery, jeden lekko żółty jasny, ciemniejszy wyraźnie żółty, różowy chłodny jasny, morelowy ciemniejszy. Pozwalają na dodatkową korekcję kolorystyczną mankamentów skóry. Rozświetlacz, który jest po środku ma dosyć ciemny odstraszający kolor. Boję się go używać, wydaje mi się, że trzeba być do niego opalonym, żeby nie zrobił ciemnej plamy na skórze, nie jest też wybitnie piękny w wykończeniu i na pewno dałabym tam inny produkt w zamian. Bronzer, który mi się pobił ma najładniejszy dosyć jasny i neutralny odcień. Bronzery są matowe, dolny rządek jest dosyć ciemny, wydaje mi się, że produkt z lewej strony wpada trochę w fioletowe tony, środkowy jest ładny, chłodny do konturowania a brąz po prawej przypomina mi trochę Inglota 509, ładny typowo brązowy odcień, który nie idzie szczególnie w żądną stronę, ciepłą czy chłodną. Niestety, ale paletka nie będzie szczególnie przydatna do jasnych karnacji. Niby jest w porządku a rzadko po nią sięgam, bo muszę przyznać- boję się jej. Nie dość, że jest ciemna to cholernie mocno napigmentowana i nie raz zrobiłam nią sobie okropną plamę. Pudry rozjaśniające, na moje oko są trochę za suche. Paletka Affect zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu i ten jasny puder na który trochę narzekałam nauczyłam się używać do czyszczenia cieniowania pod okiem w małej ilości, żeby za mocno nie rozjaśniał, nie robił efektu odwróconej pandy i tu zdecydowanie bardziej podoba mi się ten efekt bo wygląda baaardzo naturalnie i zdrowo (zużyłam go do końca). A suchość i mat pod okiem to nigdy nie jest dobre wyjście. Ciężko jest go rozetrzeć, i osoba, która nie ma lekkiej ręki, bądź nie nauczy się tego produktu raczej go nie polubi. Produkt zostaje na policzku i nawet czystym pędzlem nie da się go pozbyć. Myślałam, że będzie to spoko opcja do kufra, jednak zdecydowanie wolę pojedyncze produkty a tej palety nie odważyłam się nałożyć komuś ani razu.  Może jeszcze popróbuje na sobie aczkolwiek mam dużo więcej fajnych, sprawdzonych produktów, których jestem pewna.. Tutaj pozostaje jakieś, ale i strach przed pracą z tą paletą. A przecież nikt nie chce chodzić z plamą na twarzy.

Edit
Dziś specjalnie nałożyłam produkty z palety ponownie.. Brazery wyglądały dobrze, aczkolwiek dały mocny efekt, raczej do zdjęć. Z daleka wygląda to w porządku. Nie zrobiłam sobie plam, jednakże jest to losowe, albo te plamy sobie zrobię, albo nie i nie wiem czy jest to wina podkładu, bo metoda aplikacji jest u mnie niezmienna. Rozświetlacz nie wygląda najlepiej, raczej delikatny, da się go stopniować, aczkolwiek kolor nie jest dla mnie,  czasami mam też wrażenie, że jak nie pada na niego światło robi ciemną plamę, nie wiem czy to zwidy czy rzeczywiście tak jest, aczkolwiek na twarzy jest biało-srebrny pomimo, że wygląda na ciemny. Żółty puder baaardzo podkreślił suchość pod oczami   której nie było. Ogólnie z daleka efekt mi się podoba  Natomiast patrząc w lusterko z bliska ...Hm. Suchy efekt, skóra wygląda jakoś staro, struktura, pory mocno podkreślone. Brazery są bardzo napigmentowane. Pracuje się z nimi nawet w porządku, ale trzeba nabierać mało, i ciągle rozcierać.. Wcześniejszy wstęp pisałam wiele miesięcy temu i nie mogłam zdecydować się czy go opublikować, czy rzeczywiście jest love hate relationship. I tak zostaje przy tym co pisałam. Z daleka super, z bliska nie zdecydowane .. Mam lepsze produkty, dlatego ten porzuciłam. 










Myślę, że zdjęcie najlepiej pokaże co mam na myśli.. Na twarzy mam pielęgnację i podkład Catrice HD oraz puder z Wibo bananowy, czyli moje ulubione połączenie od ponad roku. Dałam tym produktom najlepsze podłoże. Zdjęcia bez przeróbek. :) 


niedziela, 14 stycznia 2018

Flormar Silk Matte

Pomadkę matową Flormar kupiłam w Portugalii i nie mam pojęcia czy u nas można ja kupić. W każdym razie na pewno szukałam jej w internecie i niestety nie znalazłam. Pomadka zastyga  na ustach nie wygląda sucho, lecz pięknie welurowo. Jest długotrwała i baaardzo komfortowa w noszeniu, na ustach jest praktycznie nie wyczuwalna. Nie wysusza, jest miła w dotyku (po zastygnięciu) . Nigdy nie miałam okazji żeby taką formułę przetestować. Nie jestem w stanie porównać jej do żadnej innej pomadki tego typu. Chciałabym kupić więcej odcieni, ale w salonie Flormar było bardzo mało odcieni coś koło 10 albo mniej. Jest to mój totalny ulubieniec, bardzo często ją noszę i wśród pomadek matowych znajdzie się zawsze w moim top5. Bardzo bardzo dobra pomadka. Gorąco polecam, jeśli macie okazję ją kupić.



środa, 25 października 2017

Melkior coral fusion, autumn sunset, maroon, ethernal, gold metal, caprice

O cieniach Melkiora pisałam TU. Nie zmieniłam zdania co do ich formulacji. Maty są suche, bardzo mocno napigmentowane. Cienie bardzo duże, wysokiej jakości. Marka jest polska więc bardzo miło móc chwalić polską jakość. :) Chciałam Wam pokazać moje nowe kolory, więc zapraszam niżej. :)


Od góry:
coral fusion piękny brzoskwiniowy róż
autumn sunset rudy brąz
maroon bardzo ciemny brąz
gold metal stare złoto, mieszne z brązem zółcią i odrobiną zielonych tonów
ethernal szarość z dodatkiem fioletu
caprice duochrom o bordowej podstawie i turkusowozielonej poświacie, piękniej wygląda na bazie Nyx'a mój ulubiony kolor, ostatnio mam hopla na punkcie takich odcieni



poniedziałek, 23 października 2017

Smart Girls Loose Powder Translucent

Jeden z gorszych pudrów jakie miałam. Translucent nie jest w żadnym calu. Przykleja się do podkładu i o ile kolor na zdjęciu wygląda w porządku tak na twarzy jest paskudny pomarańczowożółty a do tego posiada błyszczące drobiny. Jedyna zaleta tego produktu to opakowanie. Ma podwójne sitko, które można wyciągać, każde ma trochę inne dziurki. Użyłam go parę razy bo chciałam dać mu szansę, ale tak naprawdę leży i o wiele bardziej wolę sięgnąć po którykolwiek puder sypki z Wibo niż po ten. Widziałam, że dziewczyny na insta chwalą puder tej firmy, ale matujący. Ten to totalne dno, dla mnie to co robi na twarzy jest nie do zaakceptowania. Widać nawet po opakowaniu, że leży i jest nieużywany. Nigdy więcej go nie użyję. Zrobił mi podobną krzywdę jak puder z AA. Miałam sypki puder z tej firmy w jakimś odcieniu (już nie pamiętam jakim) i wyglądał tak samo źle. Tak szybko jak go kupiłam tak szybko go oddałam i nawet zdjęć nie zrobiłam, pamiętam jedynie, że miał białą pokrywkę. NIE KUPUJCIE!





sobota, 21 października 2017

Folie Makeup Revolution

Folie Makeup Revolution są tanie i mają wielu zwolenników, ale także przeciwników. Do każdej folii jest dołączona metalowa patynka i malutkie opakowanie czegoś na podobieństwo duraline. Folię powinno mieszać się z tym "czymś". Nie wiem szczerze zamysł do mnie nie trafia.. Ciężko się ich używa, same w sobie są tępe i nie chcą się nakładać. Mieszane z tym płynnym produktem, mam wrażenie, że dają uczucie sklejonej, ciężkiej powieki. Może ja po prostu nie umiem go używać. Wolę nałożyć pigment na klej z Nyx albo zwykły cień połyskujący. Kolory mają piękne trzeba to przyznać, ale dla mnie jest z nimi za dużo zachodu. Wiem, że wiele osób ma z nim problemy i wcale się nie dziwię. Jest to bardzo specyficzna konsystencja. A Wy lubicie? Używałyście? Jak Wam się sprawdza?
 

czwartek, 19 października 2017

Gąbki Blend it

Hej, dziś kolejne gąbki do makijażu, znane i chyba już kultowe Blend it. Polska firma za ok 30 zł oferuje nam gąbki w dwóch wielkościach, w paru kształtach i wielu kolorach. Gąbki znacznie rosną po zmoczeniu, są bardzo miękkie, delikatne, przyjemne w użyciu. Nie pochłaniają zbyt wiele produktu, pięknie rozprowadzają kosmetyki. Są bardzo sprężyste, wracają do swoich kształtów. Same pozytywy, oprócz jednej bardzo ważnej rzeczy. BARDZO szybko pękają. I to nie tak troszeczkę a mocno. Mam w nich dziury po 1cm .. Po ok 1,5 tygodnia widziałam już pierwsze pęknięcia. Z ciekawości kupiłam też czarną gąbkę, która okazała się być o wiele bardziej wytrzymała, ale jest też bardziej porowata i trochę różni się od gąbki marmurkowej, jeśli chodzi o delikatność i sprężystość. Dodatkowo kupiłam pudrowo-różową gąbkę, ze ściętym czubkiem i ta też nie dorównuje czarnej. 
Ogólnie są bardzo przyjemne w użytkowaniu, ale niestety mało wytrzymałe. Mam też wrażenie, że z czasem trochę twardnieją. nie wiem czy to przez mycie mydłem w kostce, ale ten sposób jest najskuteczniejszy przy domywaniu gąbek. Coś jest tu jeszcze nie dopracowane, a na pewno byłoby o wiele lepiej gdyby nie wytrzymałość :/ Gąbka RT pobija Blend it w tej sferze.

wtorek, 17 października 2017

Kiko- linery, kamuflaż

Będąc w Portugalii zajrzałam do Kiko, nie wiem czy w Polsce jest stacjonarnie, ale tam tak. Kupiłam kamuflaż bo stwierdziłam, że warto mieć ich więcej w kosmetyczne. Ten ma fajne gumowe opakowanie i mini lusterko. Mój odcień to 02, jest stworzony raczej dla bardziej opalonych, ale niestety kryciem nie powala, Catrice ma tu nad nim przewagę. Szczerze to rzadko go używam i uważam, że jest taki sobie (dość tłusty). 
Linery natomiast to zupełnie inna sprawa, bardzo miło zaskakują. Złoty 101 wygląda pięknie, nie pęka i można dodawać parę warstw i wygląda coraz to piękniej. Trzeba pamiętać, żeby go wymieszać w środku jest metalowa kulka, która to ułatwia. Ten kolorowy liner wygląda najlepiej w kącikach oczu, jako kolorowy akcent, albo nałożony na inne kolory. Sprawia, że są bardziej trójwymiarowe, ciekawe. Sam w sobie jest przeźroczysty. :) Przyjemnie i szybko się z nimi pracuje, godne zainteresowania. :)



niedziela, 15 października 2017

Juvia's The Zulu

O tych cieniach jest w internecie głośno.  Pewnie już nie raz słyszałyście o Juvia's. Chodzą pogłoski, że są to najbardziej napigmentowane cienie na świecie. Ja na pewno kupię więcej, bo podobno palety różnią się formułą pomiędzy sobą. Jestem ciekawa na pewno to sprawdzę. Ta paleta skusiła mnie swoją kolorystyką. Cudowne połączenie. Cienie są bardzo duże, podobne do Melkiora. Paleta kartonowa, zamykana na magnes, lekka, ma delikatnie holograficzne tło. Jej minusem jest to, że trzeba uważać na nią podczas przechowywania bo np. moje palety z Inglota w paru miejscach zrobiły na niej wgniecenia. Pigmentacja i nasycenie tych cieni ... Same widzicie. Praca z nimi jest przyjemna, sprawna i szybka. Wszystko ładnie się blenduje, a cienie nie tracą na intensywności nie zlewają się, pięknie się rozcierają. Nie ma problemu z budowaniem intensywności. Nie wiem do czego je porównać, bo od Morphe bardzo się różnią formułą. Morphe są bardziej mokre (te metaliczne cienie). Są warte wypróbowania to na pewno, jakość jest bardzo wysoka to czuć przy samej pracy z nimi. Wystarczy dotknięcie pędzlem i kolor jest od razu mocno nasycony, nie zauważyłam osypywania, trwałość i intensywność nie zmienia się w ciągu dnia. Paleta na 6+!
Nie będę się rozwodzić, po prostu nie jestem w stanie wymienić jakichkolwiek niedociągnięć. :)









piątek, 13 października 2017

Freedom pomade Soft Brown, duo brow powder Medium Brown

Wiecie, że pomady Freedom kocham nad życie. :) I kupuję wciąż nowe odcienie. Na pewno pojawi się zestawienie paru kolorów na blogu, bo recenzje możecie już znaleźć. Postanowiłam wypróbować duo cieni do brwi. Cienie te są dostępne w wielu odcieniach, możecie kupić je w zestawie, w palecie inspirowanej cieniami do brwi od Anastasi Beverly Hills. Odcień Medium Brown to bardzo zimne szare cienie, jaśniejszy i ciemniejszy o bardzo dobrej pigmentacji, nie są to suche maty, raczej jedwabiste. Natomiast pomada Soft Brown jest ciepła, niestety, bo szukałam zimniejszego brązu, ale jaśniejszego od Medium Brown, który już miałam. 
Na pewno kupię więcej pomad i cieni też, skompletuję swoją mini paletkę do brwi. :) Produkty godne polecenia. :)





środa, 11 października 2017

Denko Rimmel, Essence, Bourjois, Wibo, Lovely, Catrice, Maybelline, Ingrid,

Bardzo stary post, który powinnam dodać dawno temu, ale jest dziś i bardzo się z tego cieszę. :) Zapraszam na denko.


Tusz Essence Lash Princess na początku był ok.. Ale bardzo szybko się zsechł i trafił na listę bubli.

Maybelline Lash Sensational bardzo dobry tusz, którego zużyłam przynajmniej dwa opakowania. Jest raczej pogrubiający i przy zbyt wielu warstwach u mnie rzęsy sklejał, także nie wolno z nim przesadzać.

Bourjois mascara twist up the volume bardzo ciekawa maskara, pięknie rzęsy rozdziela i wydłuża, pozwala regulować długość szczoteczki. Tusze Bourjois u mnie sprawdzają się bardzo dobrze, miałam też taką z lusterkiem na opakowaniu i była jeszcze lepsza od tej. :) 


Rimmel Wake me up to podkład, który męczę najbardziej latem. Pięknie pachnie ma ciekawą kremową konsystencję i cudownie rozświetla, ma miliony małych drobinek, przy tym ładnie nawilża i wygląda jak druga skóra, jest lekki nie zapycha porów. Mój ponadczasowy ulubieniec. Niestety minusem jest gama kolorystyczna, bo są odcienie bardzo ciemne, pomarańczowe, albo różowe. 

Ingrid IdealFace podkład, który kosztuje coś koło 15zł. Idealny dla cer suchych, lekki, nawilżający, krycie średnie-lekkie, wygląda jak druga skóra. Duża gama kolorystyczna. podkład godny uwagi. :)


Catrice liquid camouflage miałam w odcieniach 020,010,005 po co najmniej 3-4 sztuki i zawsze go dokupuję. Zastyga, trochę ciemnieje, ma bardzo dobre krycie, super sprawdza się jako baza pod cienie. Utrzymuje się cały dzień bez zarzutów. Mój ulubieniec, gorąco polecam. :) 


Trójka do konturowania z Lovely, to chyba mój pierwszy kosmetyk do konturowania. Brązer raczej skłania się ku ciepłemu odcieniowi, w opakowaniu ma drobiny, których na skórze nie widać, jasny puder sprawuje się bardzo dobrze, natomiast niby różowy rozświetlacz jest niewypałem.
Puder Wibo ma mocny zapach, który mi się znudził. Bardzo dobre krycie i nawet ładnie matuje. Zauważyłam też spore wygładzenie skóry.


Essence eyeliner pen najgorszy liner jaki miałam, brzydki kolor, który przy czarnym nie stał, bardzo słaba pigmentacja, a do tego szybko się skończył, dosłownie po paru użyciach. 


Wibo eyebrow fixer, żel do brwi o pięknym zapachu, pięknie utrzymuje włoski, trochę słabiej niż mój ulubieniec z Golden Rose, ale naprawdę daje radę. Niestety jak widać bardzo się brudzi, bo jest na początku przezroczysty, wygląda trochę jak żel do włosów. Kosmetyk godny polecenia.

środa, 4 października 2017

Gąbka Intervion

Kolejna gąbka, która przeszła moje ciężkie testy, to gąbka od Intervion. Tania, dostępna w stacjonarnych drogeriach. Bardzo lubię jedne pędzle od Intervion, są mega tanie (pędzel do podkładu 16zł pędzle do oczu po ok 8zł), więc pomyślałam, że gąbka też może okazać się hitem. Niestety nie, jest to zbity, twardawy lateks, który wżera cały podkład a na twarzy pozostawia minimalny ślad po naszym makijażu. Nie jest elastyczna, nie da się dopasować do naszej twarzy, jest zwykłym grubym , twardym klocem. Myślałam, że będzie w porządku, bo urosła po zmoczeniu. Jej porowatość jest minimalna i szczerze mówiąc leży, bo nienawidzę jej używać. Ciężko się domywa i beznadzieje nakłada jakikolwiek kosmetyk. Chyba po prostu oddam ją dla kota, albo wyrzucę ją do śmieci, bez wyrzutów sumienia.  Serdecznie nie polecam!






poniedziałek, 2 października 2017

Nyx Soft Matte Lip Cream: Transylvania, Copenhagen, Monte Carlo

     Hej, dzisiaj spóźniony po o pomadkach Nyxa, które są mega specyficzne. Dlaczego? A no dlatego, że są to zupełnie inne pomadki matowe od standardowej formuły np. Golden Rose. Jest to mus o pięknym zapachu, średniej pigmentacji, którą można stopniować. Są bardziej nawilżające niż standardowe pomadki matowe, ale ich trwałość jest o wiele wiele słabsza i przy kontakcie z jakimkolwiek jedzeniem od razu się ścierają. Ja skusiłam się na te wyjątkowe kolory, ale wybierając te pomadki, skupiłabym się raczej na odcieniach nude, przy których nie było by tak widać różnicy, odcięć, podczas zjadania. No, ale niestety nie znałam ich formuły, kiedy zamawiałam je w Douglasie. Nie są drogie, a do tego w miarę dostępne. Warto wypróbować, ale nie ma co liczyć na dobrą trwałość. Odbijają się na wszystkim czego się dotnie, no i niestety podkreślają suche skórki na ustach, przynajmniej te ciemne odcienie. Mam wrażenie, że sucha skórka jest ciemniejsza od reszty ust i nie wygląda to najlepiej. Im więcej dodaje się warstw, tym bardziej różnorodne odcienie można uzyskać, jakbyście nakładały trochę inne odcienie, jeden na drugi. Oczywiście po zaschnięciu trochę ciemnieją, ale nie zastygają też na amen i na totalnie suchy mat. 
     Tak jak pisałam na początku, są specyficzne, a jak coś jest inne niż standardowa forma, wiadomo, że nie każdemu przypadnie do gustu. Na pewno są lepsze, kiedy Wasze usta przechodzą gorszy okres. Wtedy warto po nią sięgnąć, chociaż nie wiem czy jaśniejsze odcienie, podkreślają suche skórki tak samo. Ja sięgam po nie raczej ze względu na zapach a przede wszystkim kolory, które są piękne i bardzo na czasie, jeśli chodzi o jesienną porę. Na ręku widzicie kolory nałożone jedną cienką warstwą.