Pages

niedziela, 11 grudnia 2016

Recenzja: Kosmetyki firmy KOBO

Hej. ;) Jakiś czas temu uzbierało mi się parę kosmetyków firmy KOBO, które chciałabym zrecenzować. Bardzo lubię tą markę, bo uważam, że ma naprawdę dobrej jakości produkty. Chociaż tym razem zdarzyły się też buble.. 


Cienie.. To zdecydowanie moi ulubieńcy, perełki.. Uwielbiam ich pigmentację, różnorodność kolorów, pracę z nimi. Super się rozcierają, mają różne wykończenia. Matowe, perłowe/ metaliczne, matowe z subtelnymi drobinami. Od lewej
215- delikatny rozświetlający cielisty cień
208- super napigmentowany, mocno błyszczący cień, bardzo specyfistyczna konsystencja, lepiej nakładać go palcem, zyskuje na przyczepności
116- matowy zimny brąz
115- matowy brąz z delikatnymi drobinami, ma w sobie nutę następnego koloru, czyli..
114- kolejny brąz z ultra delikatnymi drobinkami, śliczny zgaszony śliwkowy kolor
128- kruczo czarny matowy
Inne kolory cieni z KOBO znajdziecie w tym poście
Bardzo bardzo je lubię i polecam. ^^



Kolejny produkt to pomadki MATTE LIQUID LIPSTICK w ślicznych kolorach, czyli 405 passiflora tea oraz 401 cranberry meringue. Myślałam, że będzie to moje udane odkrycie, ale jednak się zawiodłam. Pomadki nie są w żaden sposób ani trochę matowe, nawet po odciśnięciu nadmiaru. Są bardzo delikatne i bardzo nietrwałe. Szybko znikają z ust, mają mokrą konsystencję, bardzo się błyszczą. Bardzo duży zawód, rozczarowanie, bubel.



Kolejna pomadka kobo MATTE LIPS tym razem w formie klasycznej pomadki, w kolorze 412. Bubel. Bardzo duży bubel. Pomimo, że ta pomadka jest matowa, jest bardzo tępa, ciężko równomiernie pokryć nią usta, robi dziwne plamy i sprawia wrażenie, że maluję usta kredką świecową a nie pomadką do ust... Bardzo duży zawód.



Seria Fashion Color wypadła o wiele lepiej. Mój kolor to 114, trochę inny niż wszystkie jakie mam. Jest bardzo miła, dość przyjemnie pachnie, bardzo kremowa, ładne wykończenie, pigment pomadki wpija się w usta. Jest dość trwała.



Pigmenty KOBO nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Kolory są boskie. Mieszam odrobinę z Duraline na wieczku i wtedy nakładam na powieki. Robią efekt wow. Nie do końca wiem jak nakładać kobaltowy(408), ponieważ po dodaniu Duraline zmienia swój kolor bardzo znacząco i jako jedyny jest matowy. Złoty (507) oraz srebrny (503) działają bez zarzutu. Są bardzo dokładnie zmielone. Na ręku są nałożone na sucho.



Baza jest bardzo fajna, przezroczysta, silikonowa. Naprawdę sprawia, że twarz jest gładka, matowa nie do końca. Wygląda raczej zdrowo.


Fixer to mój absolutny ulubieniec. Trzyma  makijaż w ryzach bardzo długi czas. Nie wolno z nim przesadzić, im więcej tym bardziej ściąga i wysusza skórę.. Jednocześnie matuje i pozwala się cieszyć pięknym makijażem całą noc.


KOBO pudry do konturowania
Matowy brązujący w odcieniu Sahara Sand jest już bardzo rozsławiony. Jest bardzo miękki, matowy w jasnym neutralnym odcieniu. Najlepiej więc pasuje bladziochom, chociaż i na mnie wygląda dobrze. Super się rozciera, dobrze wygląda, być może delikatnie w ciągu dnia znika ze skóry.
Drugi to Higlighter Powder i tu mam z nim problem, bo na opakowaniu jest napisane, że jest to puder rozświetlający do całej twarzy. Jednak jest zbyt błyszczący jako puder i bardzo delikatny jak na rozświetlacz. Ma kolor żółtego złota, bardzo zimnego. Nałożony pędzlem daje znikomy efekt. A ja niestety lubię rozświetlacze zdecydowanie, które robią spektakularny efekt.


Zestaw matowych cieni, to super opcja na makijaż dzienny jak i wieczorowy, klasyczny. Wszystkie cienie są matowe i bardzo dobrze napigmentowane. Lusterko super się sprawdza, lubię go używać. Cienie trochę się przemieszczają, są przyklejone na delikatny klej. Dla niektórych może być to plusem, bo łatwiej jest wyciągnąć je z opakowania. Paletka zawiera jasny beż, czarny, taupe, chłodny ciemny brąz i kolor, który ciężko opisać, a bardzo mnie uwiódł. Zrobiłam z nim wieczorowy makijaż i wyszło naprawdę spektakularnie.




Baza pod cienie ma super miękką, gładką konsystencję, specyficznie pachnie. Cienie dobrze się na niej trzymają. Podbija kolor cienia, przedłuża trwałość. Niestety zawiera delikatne połyskujące drobinki, które są jednak widoczne. Przebijają przez matowe cienie.



Korektor okazał się dobrym zakupem, Jest bardzo lekki, delikatnie kryjący, rozświetlający. Nie zbiera się w załamaniach. Sprawia, że skóra pod oczami wygląda ładnie i zdrowo. Mój kolor to odcień najjaśniejszy, czyli 101. Ma różowe tony.



Chciałam zrobić dużą, pomocną recenzję. Lubię bardzo kosmetyki KOBO, jednak znalazło się tu parę rzeczy, które mnie zawiodły. Mam nadzieję, że post się przyda. I jak zawsze do następnego wpisu. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz